Miraculum: Biedronka i Czarny kot

poniedziałek, 29 lutego 2016

1. Nie taki zły.

********************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
********

  Adrien nie był smutny. Nie, smutny to niewłaściwe słowo. Było o wiele gorzej. A jeszcze nie tak dawno myślał, że się do tego wszystkiego przyzwyczaił.
  Dziś odmówił przyjazdu do szkoły limuzyną i postanowił się przejść. Myślał, że o pomoże poukładać mu pewne rzeczy w głowie.
  Jednak, niestety nie udało mu się.
  Do szkoły doszedł czterdzieści minut przed czasem.
  Teraz nie miał co liczyć na rozmowę z Nino, swoim najlepszym przyjacielem, ponieważ chłopak zawsze przychodził parę minut przed dzwonkiem.
  Alya nie nadawała się zbytnio do roli jego "prywatnego psychologa".
  Więc z kim mógł porozmawiać?
  Na myśl przyszła mu Marinette.
  Ona była wręcz idealna do tej roli. Miła, życzliwa, pomocna, wesoła i otwarta osoba! Niestety tylko przy nim zbyt wiele nie mówiła.
  Może go nie lubiła?
  Chłopak szybko zagasił tę myśl.
  Dziewczyna zdecydowanie nie miała powodu aby go nie lubić! Zawsze starał się być dla niej miły, nawiązać jakiś kontakt. Jednak nigdy mu się to nie udało.
  Nagle, jak na zawołanie, zza rogu wyszła pół-Chinka.
  Ku jego zdziwieniu niebyła uśmiechnięta. Coś musiało się stać i to ewidentnie.
-Witaj Marinette.-powiedział do niej z uśmiechem.
  Twarz szatynki pokryła się rumieńcem. Dziewczyna mruknęła coś cicho (najprawdopodobniej cześć ale Adrien nie był pewny) i usiadła obok niego na schodkach.
  Wyglądała tak jak zwykle. Ta sama koszulka, marynarka i różowe spodnie. Włosy były związane w te dwa, śmieszne kucyki.
  Nastolatka westchnęła cicho i ukryła twarz w dłoniach.
-Cz-cz-czemu przyszedłeś dziś tak wcześnie?-spytała go lekko się jąkając.
-Sam nie wiem.
  Brawo Adrien! Oby tak dalej!-pomyślał chłopak ze złością.
  Blondyn nigdy wcześniej nie miał przyjaciół ani żadnych znajomych (nie licząc Chloe, której szczerze nie lubił), więc trudno mu było nawiązywać nowe kontakty.
  Dalej dziwił się, że Nino któregoś dnia podszedł do niego i powiedział: Wydajesz się być spoko. Możemy być przyjaciółmi.
  Cały czas uważał, że nie zasłużył na tak dobrego przyjaciela. Chyba nigdy nie spłaci mu długu wdzięczności.
-A ty?-powiedział nagle przerywając niezręczną ciszę.
  Marinette podskoczyła w miejscu i położyła rękę na sercu. Najwyraźniej nie spodziewała się, że chłopak postanowi się odezwać.
-A ty czemu tak wcześnie przyszłaś?-znów zapytał.
-Dlatego, że pewna osoba obudziła mnie i powiedziała, iż zostało mi tylko dziesięć minut do dzwonka.
  Mówiąc to wpatrywała się ze złością w swoją torebkę.
  Adrien usłyszał cichy chichot.
  To pewnie Plagg.-pomyślał.
-A jak idzie przygotowanie balu?
-Czemu wszyscy się o to pytają?-jęknęła -Szkoła wpadła na pomysł żeby na cześć Ladybug i Chata Nori zrobić bal maskowy!-westchnęła
-To chyba dobrze.
-Nie. Niedobrze!
-Ale czemu?
  Po raz pierwszy rozmawiał z nią normalnie ale i tak nie potrafił ją zrozumieć.
-Dyrektor postanowił zaprosić dwójkę bohaterów na to przyjęcie. I wszystko byłoby okej gdyby nie to, że później, jedna dziewczyna podsunęła aby o północy każdy zdjął maskę.
-Dalej nie widzę problemu.-mruknął.
-Oni robią to wszystko aby dowiedzieć się kim są bohaterowie! Każdy ma prawo do prywatności a oni nie są w stanie tego uszanować!
  Adrien był pod wrażeniem. Nigdy nie spodziewał się, że to właśnie ta nieśmiała dziewczyna będzie go rozumieć.
-Naprawdę tak myślisz?-spytał.
-Oczywiście! Ladybug tłumaczyła już wiele razy, że narażą się na niebezpieczeństwo jeśli na świat wyjdą ich prawdziwe nazwiska. Ponoć nawet Chat Noir nie wie jak naprawdę ma ona na imię. A ty jak uważasz?
-Zgadzam się z tobą.
  W rzeczywistości nie do końca mówił prawdę. Tak bardzo pragnął wiedzieć kim jest Ladybug, że było mu wszystko jedno czy Władca Ciem coś mu zrobi.
  Ich rozmowa zaczynała się kleić. Oboje mówili o tym co robią po szkole, o swoich zainteresowaniach i pasjach. Czas tak szybko minął, że nawet nie zauważyli, że pod szkołą zbiera się coraz więcej ludzi.
  Niestety ich rozmowę musiało coś przerwać. Tym razem była to Alya biegnąca z telefonem w ręku.
-Marinette! Marinette! Nie uwierzysz co się stało! Wczoraj Ladybug pomachała do... O! Cześć Adrien.
  Dziewczyna najwyraźniej dopiero teraz zauważyła chłopaka.
-Przepraszam was. Nie chciałam wam przerywać rozmowy.
  Adrien podniósł się i uśmiechnął.
-Spokojnie. Już i tak miałem iść. Do zobaczenia w klasie.
  Następnie szybko wszedł do szkoły.
******************************************************************************************************************************************************************
  Adrien był bardzo zmęczony gdy wrócił do domu. Po za ośmioma godzinami lekcji miał jeszcze szermierkę.
  Kiedy otworzył drzwi do swojego pokoju bardzo się zdziwił. Na środku pomieszczenia stał jego ojciec jak zwykle z poważną miną.
-Witaj Adrienie. Musimy porozmawiać.
  Chłopak naprawdę nie wiedział o co mogło mu chodzić. Ostatnio nie zrobił nic co mogło by zdenerwować jego ojca. Punktualnie stawiał się na sesje i miał same piątki i czwórki ze sprawdzianów (oraz parę szóstek z fizyki).
-Tak. Coś się stało?-zapytał niepewnie.
-Za dwa tygodnie przyjeżdża tu Melanie i Valentain wraz z moją siostrą. Nie będą u nas mieszkać ale za to bliźniacy będą z tobą chodzić do szkoły. Przygotuj się na ich przyjazd.
  Następnie mężczyzna przeszedł obok niego, wyszedł z pokoju i zniknął w swoim gabinecie.
-Nie! Nie! Nie!-jęknął szesnastolatek.
  Położył się na łóżku i zakrył twarz poduszką.
-Kto to właściwie jest?-zapytał Plagg wylatując z kieszeni chłopaka.
-To moi kuzyni. Są bliźniętami i...
-Ty ich nie lubisz.
  Czarne kwami usiadło mu na ramieniu.
-Nie do końca. Melanie jest świetna. Zawsze mnie wysłucha i lubi spędzać ze mną czas. Ale Valentain...
-Co to w ogóle za imię?
  Na twarzy Adriena pojawił się uśmiech. Co prawda, to prawda. Imię to miał naprawdę śmieszne.
-Urodzili się czternastego lutego - w Walentynki. To dlatego.
-Zawsze narzekałeś, że nie masz towarzystwa. Teraz będzie inaczej.
  Plagg najwyraźniej nie rozumiał nastolatka.
-On po prostu jest okropny. Gdy jesteśmy razem w jakimś miejscu publicznym musi wykrzyczeć coś w stylu: Och! Adrienie Agreste, ty modelu i synu jednego ze słynniejszych projektantów, przestań tak żartować. To bardzo denerwujące. On zawsze musi być w centrum uwagi!
-Dobra. Wysłuchałem cię więc możesz dać mi ser. Najlepiej camembert.
  Kwami najwyraźniej nie mogło już wytrzymać.
  Choć Adrien udawał zirytowanego zachowaniem Plagga w rzeczywistości przyzwyczaił się do tego i czasami mu nawet go brakowało.
  Chłopak wyszedł z pokoju z lekkim uśmieszkiem. Może i miał problemy ale ten dzień wcale nie był taki zły.
************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************************
Cześć! Jestem Ludwika i może ktoś z was kojarzy mnie z mojego innego bloga. To pierwszy rozdział i mam nadzieje, że się podoba. To może teraz mały szantaż?
3 komentarze=nowy rozdział